Droga do wolności

Kiedy Janusz usłyszał od innego alkoholika, że ten od pół roku już nie pije, pomyślał, że chciałby nie pić choć przez trzy miesiące. A i to wydawało mu się czymś niemożliwym. Ta rozmowa miała miejsce po mityngu na odwyku. Dwadzieścia pięć lat temu. Od tamtej pory Janusz nie pije. Zapił raz, po pięciu latach, ale zaczął wszystko od początku. Niemożliwe stało się faktem.


Alkoholikowi można pomóc tylko w jeden sposób. Jeśli leży pijany na ulicy, trzeba go przesunąć na chodnik, żeby go nie rozjechał samochód. Podobnie w przypadku innych uzależnień.

Alkoholikowi czy osobie uzależnionej może pomóc tylko on sam. To on czy ona, powierzając się Bogu, „Sile Wyższej” czy pracując nad zachowaniem, może zerwać łańcuchy. Uzależnienie to jest jedyna choroba, z której można wyjść, podejmując decyzję „chcę być zdrowy”. Ale najpierw trzeba poczuć pod stopami twardy grunt: dno.

Skoro wyjście na wolność zależy od osoby chorej, to dlaczego jest tyle ośrodków leczenia uzależnień, terapii odwykowych, klubów, anonimowych alkoholików, hazardzistów, seksoholików? Bo decyzję o wolności podejmujemy sami, ale trzeźwości musimy się nauczyć, jak małe dziecko uczy się chodzić. Na tym etapie osoba uzależniona potrzebuje pomocy terapeuty i/lub innej osoby z pewnym stażem trzeźwości.

Co dzieje się w życiu uzależnionego w momencie decyzji „dosyć, zrywam z tym”? Pierwsze dni i godziny to euforia, poczucie mocy. Ale prędzej czy później zaczyna się powrót do starych nawyków. Kiedy osoba uzależniona chodzi swoimi trasami w domu lub po mieście, czeka na nią wiele śmiertelnie groźnych pułapek, niewidzialnych i nieszkodliwych dla ludzi zdrowych. Numer telefonu znajomego dilera. Kiosk z papierosami. Sklep monopolowy. 130 innych sklepów monopolowych. Punkty gier hazardowych. Czasem tylko jakieś słowo czy dźwięk, który wyzwoli lawinę zdarzeń. Czego zabrakło w takiej sytuacji? Być może stacjonarnej terapii.

Pierwsze tygodnie po podjęciu decyzji o zdrowieniu są bardzo ważne. Nie można wtedy zostać pozostawiony samemu sobie. Warto korzystać z mityngów częściej niż raz w tygodniu, otoczyć się ludźmi wolnymi, którzy nie będą nas wciągać z powrotem w bagno. Rzadko się zdarza, że pomoże najbliższa osoba – rodziny na tym etapie może już po prostu nie być.

Jednym z możliwych rozwiązań jest skorzystanie z terapii stacjonarnej. Takie „sanatorium” trwa od 4 do 8 tygodni i jest najbardziej intensywną formą terapii. Tylko tutaj, przebywając w ośrodku 24 godziny, można korzystać z konsultacji psychiatry, psychoterapii indywidualnej i grupowej (jak w Centrum Medycznym MEDJOL - https://www.medjol.pl/).

Całkowicie odcięci od starego życia, pacjenci uczą się żyć w wolności. Każdy jest osobą z jakimś defektem, deficytem, z emocjonalnymi zaburzeniami. Największym sukcesem jest pozbycie się mechanizmu zaprzeczania i uznanie, że jest się chory. To od tego momentu zaczyna się droga do zdrowia.

1 komentarz:

  1. Uzależnienie to bardzo trudny temat, ale ten artykuł jest napisany w naprawdę przystępnym języku. Niedawno zdecydowałam, że czas przestać palić, więc temat jest mi dość bliski.

    OdpowiedzUsuń