Kolejny fragment powstającej nowej książki autorstwa doktora Jana Pokrywki i Filipa Żurakowskiego. Tylko dla czytelników portalu LeczeniePRO.pl & DomoweLeczenie.blogspot.com! » Część 5
Długowieczność, młody wygląd, uroda.
Opowieść 1. część 6.
O prezesie, który odzyskał mowę, mieszkaniu normobarycznym i dwóch rewolucjach w myśleniu.
Opowiada Pan Mariusz, budowniczy mieszkania normobarycznego Doktora Pokrywki
Muszę realizować pomysły Doktora.
Jak ty masz dobrze, że masz pana Mariusza, a pan Mariusz, że ma ciebie – mówią do Doktora.
Rzeczywiście, uzupełniamy się. Ja od lat prowadzę firmę budowlaną, dlatego dysponuje niemałym doświadczeniem. Poza tym lubię nowe wyzwania. Budowanie zwykłych budynków już mnie nie kręci. Nabudowałam ich dużo. A tu była totalna nowość.
Prototyp nie był z blachy, tylko z żelbetu, czyli betonu zbrojonego stalowymi prętami. Zrobiliśmy tę prototypową normobarię niedaleko stąd. Ma kształt kwadratowy, nie okrągły. Spełniła swoją rolę, przez jakiś czas funkcjonowała. Ale nigdy nie uzyskaliśmy stuprocentowej szczelności. Ciśnienie rozrywało ją na łączach, na krawędziach między ścianami tego kwadratu. To jest przecież ciśnienie 5 ton na metr kwadratowy. Stara normobaria funkcjonowała przez rok, ale przez ubytki ciśnienia musieliśmy wciąż dobijać. Stoi do tej pory, jednak teraz służy do innych celów. Natomiast tu, w tej obecnej normobarii, w której siedzimy, robiłem próby: dobijałem do 2,5 atmosfery i wytrzymywało, łącznie z szybami.
Doszliśmy do wniosku, że to musi być beczka
Trzeba było samodzielnie odkrywać wszystkie niuanse budowy naszej innowacyjnej konstrukcji. Doszliśmy do wniosku, że to musi być beczka i że trzeba ją zrobić z blachy. W maju 2013 roku zaczęła się budowa obecnej normobarii, okrągłej, w której siedzimy i rozmawiamy. W lutym 2014 roku zaczęła funkcjonować. Budowa trwała niecały rok. W lutym 2016 roku będą 2 lata, jak funkcjonuje ta normobaria, czyli mieszkanie normobaryczne Doktora Pokrywki. Ściany są z blachy, izolowane od strony zewnętrznej styropianem. W środku jest tylko tapeta naklejona na blachę.
Mam takiego znajomego – strasznie narzeka. Nie da rady z tym człowiekiem przebywać. Wszystko na nie. A nic nie zrobi w tym kierunku, żeby było lepiej. Ja jestem taki, że nigdy nie narzekałem i nigdy się nie poddawałem. Udział w tym wszystkim daje mi wielką satysfakcję. Nie tylko techniczną.
To jest pomaganie ludziom i to daje największą satysfakcję. Dlatego mam wielkie wewnętrzne zadowolenie, że uczestniczę w tym od początku, nie tylko na etapie budowy, ale również teraz, kiedy to już funkcjonuje, kiedy przyjeżdżają chorzy ludzie, kiedy to im ratuje życie i zdrowie.Chłopak po wypadku był rośliną i wstał z wózka. Teraz już chodzi. Takich niesamowitych historii jest bardzo wiele.
Nie dla siebie żyć, tylko dla drugiego – wtrąca Barbara przysłuchująca się rozmowie.
» Część 7. opowieści »
Spis treści » Część 1. » Część 2. » Część 3. » Część 4. » Część 5. » Część 8. » Część 9. » Część 10.
Więcej o prawdziwej długowieczności i autorach
www.longevitas.pl
www.filip-zurakowski.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz